'Ten świat nigdy nie będzie taki, jak się spodziewałem. I nawet jeżeli ja do niego nie pasuję, to kto zwróciłby na to uwagę?(...)'
Już od jakiegoś czasu próbuje się wziąć. Przyznam, że zazwyczaj, kiedy dopada mnie ten znajomy nostalgiczny nastrój, nie mam warunków, żeby pisać. Jest po 23, chcę iść spać bo wiem, że muszę wstać o 7. A kiedy jest już 24 i nie mogę zasnąć, zdaję sobie sprawę. Wtedy jest za późno. W ciągu dnia już nie mam ochoty, wracam do domu zbyt rozgoryczona, żeby usiąść i się uspokoić. Czasem to wydaje mi się, że to wszystko tak szybko biegnie. Że ta szkoła, że ci ludzie. Że gorzknieję i staję się kimś, kim nigdy nie chciałabym znowu być.
Od dłuższego czasu zastanawiam się, czy kiedykolwiek będę miała na tyle siły, żeby spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć, że Cię kocham. Nie dlatego, że powinnam a dlatego, że na to zasługujesz. I ja też. Wiele razy chciałam Tobą potrząsnąć, przemówić Ci do rozumu. Chciałam, żebyś zdał sobie sprawę z tego, co wyprawiasz i kto na tym cierpi.
Kolejny raz zawodzisz mnie. Udaję, że nic się nie stało. Składam życzenia. Wszystkiego dobrego. Tyle. Wszystko. Chociaż we mnie szaleje huragan i ciekawa jestem, jak to się dzieje. Panuję nad sobą. Udało mi się nauczyć. Udawać. Całe życie musiałam.
Ile razy Cię wtedy widziałam? Dwa, trzy? Jakoś zupełnym przypadkiem. Nigdy nie zadałeś sobie tyle trudu, żeby do mnie przyjść. Nie musiałeś ze mną rozmawiać. Potrzebowałam tego, Twojej obecności. To wszystko. Jestem nadwrażliwa. Nie wiesz? No bo skąd mógłbyś wiedzieć. Nie będę karać Cię za niewiedzę. Acz wszystko z Twojej winy.
Wydawało mi się, że jesteśmy tacy sami. Tak samo patrzymy na świat, chcemy tego samego. Nie. Nieprawda. Ja zdążyłam dorosnąć bardzo dawno temu. Tobie prawdopodobnie długo się to nie uda. Nigdy nie byłam dzieckiem. Nie miałam czasu na dziwienie się. Ciągle tylko sama siebie kaleczyłam. Kaleczyłam się z Twojego powodu.
Pamiętam przytulny pokój, sprzed półtora roku. Kanapa, przyjemny dla stóp dywan. Herbata i kilka dziwnych urządzeń. Na kanapie ja. Nie wierzę, że cokolwiek może mi pomóc. Jak? Pomoc brzmiała zawsze, jak ironia. 'Nigdy nie widziałaś miłości, dlatego nie potrafisz jej nikomu dać.'. Oczywiście, że widziałam! Ona mi ją dała. Dawała mi jej tak dużo. Po prostu nie musiałam nikogo kochać. Nikogo poza nią, tamtą, tym, tamtym. Oni mi wystarczali. Nie potrzebowałam otwartych ramion. Tylko słów. Zrozumienia, wyjaśnień. Wiary. Wiary we mnie!
Całe życie zastanawiałam się, skąd ten gwóźdź w głowie. Tyle razy próbowałam go wyjąć. Nigdy się nie dało. Traciłam przytomność. Czułam, że umieram. W końcu nauczyłam się z tym żyć i nawet dotykanie głowy w tym miejscu nie przyprawiało mnie o nieprzyjemne dreszcze. W porządku. Dam radę.
Jak długo można radzić sobie każdego dnia to widząc? Wiesz? Ja wiem. Już dzisiaj wiem. Nie będę uciekać. Nie jestem, jak Ty.
Każdego dnia, kiedy miałeś przyjść i nie przyszedłeś. Czekałam na Ciebie. Bo zawsze Ci wierzyłam, zawsze miałam nadzieję. Kiedyś płakałam w poduszkę na jej kolanach. Tylko raz płakałam. Nie lubię pokazywać swojej bezbronności. Czuję się porzucona. Odstawiona na drugi plan. Za każdym razem, kiedy pojawi się ktoś warty Twojej uwagi.Bo kim ja niby jestem? Nikim. A powinnam być chociaż kimś.
Tyle razy bałam się o te podstawowe sprawy. Czasem brakowało mi sił, żeby po prostu otworzyć usta i prosić o pomoc. Co Ty mi zrobiłeś? Jak to się stało, że tak na mnie wpłynąłeś?
Robię się taka zgorzkniała. Stawiam naokoło siebie mur. Nie ma żadnego wejścia. Czasem pojawi się fosa. Tylko w wyjątkowo deszczową porę. Udaję, że jeszcze mogę. Zawsze będę mogła. Nigdy nie uda Ci się mnie pokonać. Nawet jeżeli przyjdziesz jako ona albo on. Wybaczam.
Nie chcę zatruwać siebie czymś tak niezdrowym. To nie ja. To Wy. Nie ja. Nawet jeśli kolejny raz spróbujecie wsadzić mi nóż w plecy. Wybaczam. Już teraz. Chociaż znowu będę wściekła i zasłonie się dumą, murem. Sprawię, że zacznie padać deszcz i utworzę fosę.
Fosa wyschnie, mur zelżeje, duma umilknie. Znowu tam będę. Z otwartymi ramionami. Żaden człowiek nie jest zły. Czasem tylko robi się dumny.
'Zawsze bądź dumna Angelika, nieważne co się dzieje, bądź dumna.' - Jestem, z tego że mogę wybaczyć.
'(...)Nie zostawię tego, co jest moje. Chcę, żebyś poczuł, że nigdy nie jest za późno. Nigdy nie jest za późno.'